Długi weekend drużyna rozpoczęła rowerowo pieszym wypadem do Świdra, gdzie w Ośrodku Szkoleniowo-Konferencyjnym Straży Granicznej "Strażnica" znajduje się nasz magazyn sprzętu i teren na biwaki. Z przyczyn technicznych część jechała pociągiem i szła pieszo, a część postanowiła te 30 km zrobić na rowerach. Po drodze musiał opuścić nas Lesio, bo spieszył się do pracy.
Edyta trzykrotnie usiłowała popełnić samobójstwo raz nawet przejeżdżając skrzyżowanie na czerwony świetle.
Po posprzątaniu w magazynie podeszliśmy nad brzeg Świdra, gdzie upiekliśmy na ognisku kiełbaski i wychlapaliśmy się w zimnej wodzie rzeczki. Rzeka w najgłębszym miejscu podobno jest do kolan. No cóż.... Z tego wniosek, że Edyta ma wysokie kolana, bo stojąc zanurzyła się do talii.
W drodze powrotnej część zroweryzowana podjechała do stacji Falenica, żeby nie płacić za bilet podmiejski, i stąd razem dojechaliśmy do Warszawy.
To kiedy następny wypad?
To kiedy następny wypad?