Rajd Syberyjski jest corocznym rajdem drużyny, podczas którego harcerze sprawdzają swoje umiejętności w posługiwaniu się busolą, mapą, szkicem terenowym, szkicem drogi marszu i ciągiem busolowym, a także opanowanie technik surwiwalowych przydatnych w zimie, jak np. rozpalanie ognia i gotowanie na śniegu.
Harcerze bardziej doświadczeni wyznaczają trasę i wykonują wszystkie szkice i ciągi busolowe, a także pełnią rolę obstawy rajdu.
Od dwóch lat stopniowo przygotowujemy się do tego, żeby Rajd Syberyjski przekształcić w imprezę organizowaną przez nas dla innych drużyn.
W ekstremalnych warunkach trzeba sobie radzić. Pod zdjęciem jest link do małej galerii. |
Fabuła Rajdu Syberyjskiego odwołuje się do historii polskich zesłańców na Sybir, dlatego Rajd przeprowadzany jest w pobliżu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, z których wielu trafiło do łagrów. Staramy się jednak, by Rajd nie miał charakteru martyrologicznego, ale podkreślał zwycięstwo Sybiraków polegające na przetrwaniu wbrew nieludzkiemu planowi eksterminacji. Chcemy także wyrobić w harcerzach cechy umożliwiające właśnie poradzenie sobie w skrajnych warunkach.
Rajd zaczyna się od "przyjazdu do łagru", który jest ogrodzonym polem, gdzie nie ma nic. Na początek "zesłańcy" muszą przygotować w tych warunkach herbatę. Problem w tym, że nie ma wystarczającej ilości wody, kociołków, herbaty, zapałek itp. Patrole mimo rywalizacji muszą więc współpracować, żeby wykonać zadanie.
Po zaparzeniu herbaty patrole dostają zaszyfrowaną (alfabetem Morse'a) informację od łagiernika, Polaka zesłanego w 1940 roku (umownie jest rok 1946), który pomagał geodecie wyznaczającemu teren obozu. On i kilku jego towarzyszy opracowało trasę ucieczki, którą ukryli w postaci dokumentów geodezyjnych rozrzuconych w formie listów po trasie. Problem w tym, że drogę patrolują oddziały NKWD, które trzeba ominąć, zaś w miarę oddalania się od obozu wskazówki są coraz mniej dokładne (wykonawcy mieli coraz mniej czasu na ich opracowanie). Uczestnicy zaczynają więc ze szkicem terenu w ręku, potem korzystają ze szkicu drogi marszu, ciągu busolowego (stopniowo coraz mniej dokładnego), a wreszcie idą prosto na azymut. Po drodze jeden doznaje kontuzji, co zmusza pozostałych do udzielenia mu pomocy i transportowania go.
Przejście całej trasy zajmuje około godziny. Z wykonaniem zadań – do trzech godzin.
W rajdzie uczestniczyły dwa patrole. Pierwszy złożony był z dwóch harcerek działających w drużynie i mających już jakieś doświadczenie. Drugi składał się z całkowitych praktycznie nowicjuszy. Oba patrole dotarły do mety, gdzie czekała na nich gorąca herbata. Nie obyło się bez śmiechu, gdy patrol nowicjuszy zameldował, że szukają drewna do usztywnienia "złamanej" nogi... W LESIE!
Po odpoczynku odbyła się uroczystość złożenia Przyrzeczenia Harcerskiego przez druhnę Natalię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz